Rzekomy potomek Wikinga i włoskiej arystokratki, bestia o wrażliwej duszy, malarz nokturnów, usiłujący udowodnić sobie i całemu światu, że potrafi również tworzyć, a nie tylko niszczyć, oddał swoje czarne serce ulotnej istocie o anielskim głosie, którą przed wieloma laty niemal porwał ze sceny neapolitańskiej opery. Milczący, władczy i zaborczy, zdaje się owładnięty wyłącznie zazdrością i nie przejawia wobec nikogo żadnych cieplejszych uczuć. Skrywa tak wiele tajemnic, że sam zaczął się w nich gubić. Wydaje się niemożliwym, aby ktoś tak twardy był w rzeczywistości wrażliwym artystą, obsesyjnie pragnącym chronić i wspierać miłość swojego życia, która okiełznała potwora w jego duszy...
"Zapatrzyłem się nagle
na jeszcze jedną postać, która zdawała się przyglądać nam z odległego krańca
sali. Był to wysoki, potężny mężczyzna, wyróżniający się z tłumu nie tylko
wzrostem, ale i burzą kręconych włosów koloru świeżej rdzy związanych na karku,
otaczających jego twarz niby piana. Uważnie nam się przyglądał i nawet z tak
dużej odległości mogłem dostrzec zielony ogień w jego oczach, jaśniejszych od
oczu Huntingtona, lecz równie przenikliwych. Poczułem, że włosy jeżą mi się na
karku, spuściłem wzrok, a gdy uniosłem oczy, mężczyzny już nie było.
Wychyliłem szampana
duszkiem."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz