piątek, 24 marca 2017

Fragment "Woła mnie ciemność"






 Chcecie wiedzieć, co było napisane w liście od lorda Huntingtona...? Zapraszam do lektury "Woła mnie ciemność"!


"Co najmniej raz w tygodniu dawaliśmy kameralne koncerty w domach najznamienitszych obywateli miasta. Dwory i posiadłości najrozmaitszych lordów, najbardziej wpływowych bankierów, kupców i polityków stały przed nami otworem. Gazety rozpisywały się o naszym talencie, a terminarz lekcji – dawaliśmy bowiem również prawdziwe lekcje muzyki – mieliśmy szczelnie zapełniony. Ani się obejrzeliśmy, a staliśmy się rozpoznawalni i zaczęto pytać nas o możliwość zorganizowania koncertów dla szerszej publiczności. Lothar puszczał wodze wyobraźni, fantazjując o koncercie w Albert Hall, której budowa szybko postępowała. A tymczasem koncerty plenerowe, mające rozpocząć się już wiosną…
Wiosna.
Nawet nie zauważyliśmy, że śniegi zaczynały topnieć, a słońce wschodziło coraz wcześniej. Nagle nasze uczennice zaczęły pojawiać się w progu bez mufek i futrzanych czap, aż pewnego dnia zauroczona mną Lenora przyniosła na nasze spotkanie bukiecik przebiśniegów. Patrzyłem na kwiaty jak rażony piorunem. Zdążyłem już na dobre zapomnieć o Huntingtonie. Byliśmy niezależni, doskonale radziliśmy sobie bez niego.
W miarę jak dni stawały się cieplejsze, nam coraz bardziej drżały ręce przy odbiorze korespondencji. Przerzucałem nerwowo zaproszenia, gratulacje, pisane szyfrem miłosne liściki i w końcu nastał dzień, w którym ścisnąłem w trzęsącej się dłoni kopertę podpisaną karminowym atramentem trzema tylko literami: E. F. H."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz